Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2010

Dystans całkowity:351.00 km (w terenie 133.00 km; 37.89%)
Czas w ruchu:22:22
Średnia prędkość:15.69 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:35.10 km i 2h 14m
Więcej statystyk

PRACA

Poniedziałek, 29 marca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria rekreacja
Nie ma o czym pisać. Do pracy i z pracy. Warunki -troche wiało.

Do Swoszowic

Sobota, 27 marca 2010 · Komentarze(6)
Kategoria rekreacja
Po odrobieniu się w domu z porządkami przedświątecznymi wyruszyłem w kierunku Kosocic zahaczając o wzgórze Kaim, które stanowi dla mnie standardową rozgrzewkę.
widok na Wieliczkę ze wzgórza Kaim © MAXKAD

W lasku już super warunki
w lasku przy Kosocicach © MAXKAD

piękne widoki
przebijające się słońce © MAXKAD

Z racji tego iż wyjeżdżając z lasku w Kosocicach lekko się ściemniało miałem ochotę jeszcze uderzyć do Swoszowic zrobić zdjęcia panoramy Krakowa wieczorną porą jednak brak statywu mi to skutecznie uniemożliwił. Ale w drodze powrotnej nie omieszkałem strzelić jeszcze jednej foty mam nadzieję że się spodoba.
Księżyc w drodze powrotnej © MAXKAD
.

Kosocice

Wtorek, 23 marca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Ruszyłem ok 19:30 w kierunku Kosocic. W lasku warunki całkiem sympatyczne, miejscami gdzie nie gdzie jeszcze błoto. Myślałem zrobić sobie jakieś zdjęcie ale szelest liści i świecące w ciemnościach oczka spowodowały ze paliłem gumy z lasku.

Błotna Wyprawa - Enduro69

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(5)
Kategoria rekreacja
Było bosko -11 chłopa testowało swoje maszyny w iście niesprzyjających błotnych warunkach. Pozytywny test przeszły ochraniacze (przydały się ). Zaliczone 2 gleby z czego jedna czysto SPD przy prędkości 0 km/h. Druga zjazd po błotnej łące hamulec i jazda 4m błotkiem na tyłku z rowerem do góry kołami. Było ZAJEBIASZCZO z resztą zobaczcie sami Opis linka film autorstwa Darfu.

enduro69

Niedziela, 7 marca 2010 · Komentarze(4)
Kategoria rekreacja
Z samego rana widząc co za oknem się stało szybko wymieniłem pedały i ruszyłem na miejsce zbiórki. Pod potworem ziejącym żywym ogniem stawiło się ośmiu śmiałków gotowych stawić czoła niedogodnościom pogodowo terenowym.
Ekipa gotowa do jazdy © MAXKAD

Ruszyliśmy bulwarami w kierunku Lasu Wolskiego gdzie zaczęły się pierwsze potyczki ze zdradliwym, przysypanym śniegiem lodem na ścieżkach. Na tym odcinku pokładaliśmy się wszyscy jak jeden mąż. W czasie jazdy w kierunku Kryspinowa usłyszałem strzał i słowa kubus18, których nie będę cytował (strzelił łańcuch). Pozwoliło nam to na mały odpoczynek.
jeden robi reszta .... © MAXKAD

I dalej jazda do Kryspinowa z górki i jak to na oszołomów przystało wjechaliśmy na lód
gwiazdy na Kryspinowskim lodzie © MAXKAD
.
Pozostała część trasy mijała spokojnie, szum gum śpiew ptaków, chrzęst łańcuchów i pękającego pod kołami lodu. Było spokojnie do momentu gdzie przed moim rowerem pojawił się ostry zjazd pomiędzy drzewami. Tu niestety poległem. Zjeżdżając ominąłem jedno drzewo a za nim niestety było następne, którego już nie byłem w stanie ominąć. Zdecydowałem się na kontrolowaną glebę - przewrotka na lewą stronę odepchnięcie roweru i skończyło się na tym, że przytuliłem się do niego składając się na nim jak scyzoryk. Bolały mnie uda i lewe kolano. Ekipa pomogła się pozbierać. Po tym zdarzeniu padła decyzja powrotu. Wracaliśmy w trójkę asfaltem i jakoś do domu dotarłem. Jak dotąd była to moja najbardziej ekscytująca wycieczka. A tak wygląda jedno z obrażeń
efekt spotkania z drzewem © MAXKAD


specjalne podziękowania za asekurację w drodze powrotnej dla darty24 i space

Dom - Praca_ dom

Piątek, 5 marca 2010 · Komentarze(5)
Kategoria rekreacja
Dzień jak co dzień. Jazda do pracy - ale dziś z pracy prosto do domu ( no powiedzmy że prosto) Troszkę wężykiem jechałem (bez skojarzeń - trzeźwy byłem). i taka mała zagadka - co to za miejsce

Zalew zagadka © MAXKAD


Przepraszam za jakość (zdjęcie z komórki)

Do pracy i w trasę

Czwartek, 4 marca 2010 · Komentarze(3)
Kategoria rekreacja
Rower do pracy a o 15 jazda. Pojechałem sobie do Toru kajakowego przejechałem przez kładkę i obrałem kierunek pod ZOO gdzie była przerwa(ten podjazd mnie zmasakrował). Teraz już było z górki ale niestety temperatura sprawiła że palce u rąk zaczęły marznąć (stopy nie zmarzły, ja ich po prostu nie czułem). Czynniki te wpłynęły na moją decyzję dojechania do Dworca Głównego gdzie wypiłem ciepłą herbatę i udałem się pociągiem do Prokocimia gdzie musiałem dostarczyć papiery. No i długa prosta do ciepłego domu.